wtorek, 28 marca 2017

Zawieszam?!

Tak, zawieszam. Przykro mi, że opowiadanie przyjęło się źle, nie podoba się Wam, szanuję i rozumiem, ale nie o to chodzi. Przestanę pisać to ff, możliwe, że kiedyś znów zacznę pisać, ale dokończę raczej na wattpadzie. W życiu z tego nie zrezygnuję, bo uwielbiam pisać, ale po prostu ostatnio cierpię na wielki blockart związany z tym opowiadaniem, nie mam weny i czasu. Powiadomię Was tu, gdy (jeśli) przeniosę tą opowieść na stronkę https://www.wattpad.com/home (jeśli chcecie korzystać, załóżcie konto), i to chyba tyle, być może do zobaczenia :*
Autorka <3

niedziela, 9 października 2016

Rozdział 7-Pierwszy dzień w Hogwarcie, dyskoteka i nowe przyjaciółki.

MAM PONAD 1100 WYŚWIETLEŃ!!! KOCHAAAAM WAAS!!!! Dziękuję Wam za to niezmiernie! Zapraszam na moje pozostałe blogi: Świat Alex i Cherry-Wiśnia. Mam nadzieję, że spodobają się Wam. A teraz przedstawiam kolejny rozdział: i przepraszam za powtórzenia i błędy!!
**************************************************************************

Obudziłam się w swoim łóżku. W Meksyku. Spanikowana spojrzałam na kalendarz: dzisiaj do Hogwartu!!! Te ostatnie dni w hotelu minęły mi szybciutkio. Pogodziłam się z Ronem-jesteśmy przyjaciółmi, tak jak dawniej, wie, że z Draconem nic mnie nie łączy. A co do  Malfoy'a.... Jest taki sam, a może nawet jeszcze gorszy niż był w szkole!!! Błyskawicznie wyskoczyłam z łóżka, aż zakręciło mi się w głowie. Podeszłam do szafy i po chwili zastanowienia wyjęłam z niej ten strój, bo było dzisiaj bardzo deszczowo i zimno.
Znalezione obrazy dla zapytania strój do szkoły dla nastolatki
Do torby (na zdjęciu z ciuchami) wrzuciłam telefon, ładowarkę i powerbanka, jakiegoś EOSa, trochę pieniędzy mugolskich i tych dla czarodziei, słuchawki i kilka książek. Laptopa postanowiłam wrzucić do i tak wypchanej już po brzegi walizki, ponieważ nie będę go używać w pociągu. Gdy już byłam spakowana, umalowałam się delikatnie i związałam włosy w wysoką, niechlujną kitkę. Zeszłam do kuchni, gdzie czekały już na mnie kakao i naleśniki z Nutellą. Nic jak one nie potrafią mnie rozweselić, cóż, trochu się denerwowałam. Po słodkim śniadaniu spojrzałam na zegarek wiszący na mojej szyi, była 10;30. Pociąg odjeżdża o 11:00. Pomyślałam, że teleportacja z Meksyku do Londynu zajmie około 5-ciu minut, więc lepiej się zbierać. Po ckliwym pożegnaniu z mamą teleportowałam się najpierw do Starbucksa po kawę, a później na stację. W mojej ulubionej kawiarni rozdawano dziś specjalne kubki:
Znalezione obrazy dla zapytania starbucks tumblr

 Trochę mnie zmuliło. Obejrzałam się, cz żaden mugol mnie nie zauważył, i z rozpędem wbiegłam w ścianę prowadzącą do peronu 9 i 3/4, lecz uważałam na napój. Uśmiechnęłam się na widok czerwonej lokomotywy, która już stała na stacji. Ujrzałam rodzinę Weasley'ów i Harrego. Niestety, zobaczyłam też Malfoy'ów. Draco stał ta z jakąś śliczną blondynką, którą widziałam pierwszy raz w życiu:
Znalezione obrazy dla zapytania ładna blondyna
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę przyjaciół. Gdy tylko Ginevra mnie zobaczyła, zaczęła  biec w moją stronę, co nie było łatwe z powodu jej butów:






Jej czarne szpilki były bardzo wysokie, a wiatr rozwiewał poły płaszcza. Jak zwykle wiedziała, w co się ubrać. Uśmiechnęłam się do niej.
-Ginny!
-Miona!
-Cieszę się, że jesteście. Spóźniłam się? To wszystko przez te kolejki w Starbucksie! Ale zobacz za to, jaki upolowałam kubek!-z dumą jej go zaprezentowałam.
-Śliczny! A wiesz, co się stało?-skakała z radości, więc byłam pewna, że chodziło o Harry'ego, ale nie chciałam psuć dziecku zabawy :).
-No dawaj.
-Harry zaprosił mnie na randkę!-podekscytowana szepnęła mi do ucha.
-Wiedziałam!-wydarłam się na cały peron. Ludzie popatrzyli się na mnie jak na idiotkę, lecz zobaczyłam jeden szczery uśmiech. Tajemniczej blondynki. Uśmiechnęłam się do niej i powróciłam do plotkowania z rudowłosą.Pożegnaliśmy się z rodzicami Rona i pośpiesznie wsiedliśmy do pociągu. Zaczęliśmy się śmiać jak szaleni: wracamy do domu! Na początku wakacji dostaliśmy listy od pani Mcgonagall, w tym roku prefektów nie będzie, a dormitoria będą 1-osobowe. Jako, że będziemy najstarszą klasą, będziemy mogli dowolnie powiększać swoje pokoje, zmieniać ich wystrój, oczywiście za pomocą magii :). Strasznie się cieszyłam, że zaczyna się szkoła. Usiadłam przy oknie, chłopaki zajęli się walizkami. Wyjęłam z torby telefon, puściłam piosenkę z mojego ulubionego filmu Shakira-Try Everything <3 (Offical Video) <otworzysię w następnj karcie :)>
i powoli odpłynęłam w objęcia krainy Morfeusza...

Znalezione obrazy dla zapytania śpiąca dziewczyna w pociągu

Obudziło mnie dziwne uczucie, jakby coś się o mnie ocierało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam łaszącego się do mnie Krzywołapa, a obok-duszących się i rechotających moich przyjaciół. Spojrzałam na nich srogo i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Chwilę później zastukała do nas pani z wózkiem z przekąskami. Rzuciliśmy się na niego jak Reksio na szynkę i wykupiliśmy prawie wszystkie czekoladowe żaby i magiczne fasolki Bertiego Botta. Zaczęliśmy robic wyzwania na niedobre fasolki. Najbardziej bekowo było, jak Harry musiał pocałować Rona. W usta xd!
Na takich wygłupach i śmiechach upłynął nam czas. Całe szczęście, ze w tym roku szaty nie były obowiązkowe... Zanim się obejrzeliśmy, pociąg zaczął zwalniać, a chłopcy ściągali nam walizki. Uśmiechnięci pożegnaliśmy wzrokiem Express Hogwart-Londyn i przywitaliśmy się z Hagridem. Trochę pogadaliśmy, weszliśmy do powozów i pojechaliśmy. Tym razem każdy z nas widział czarne stwory ciągnące pojazdy. Bo każdy z nas też widział, jak ktoś umiera...
Po krótkiej przemowie Mcgonagall stoły wypełniły się jedzeniem, a wszyscy rzucili się stoły, bo byli głodni. Szybko zjedliśmy, by wyszykować się na dyskotekę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Na imprezę wstęp miał tylko najstarszy rok, więc oprócz piwa kremowego miało być też zwykłe piwo. Po kolacji pognałąm do mojego dormitorium. Stanęłam jak wryta-tam było pusto! Białe ściany i podłoga, an jednego mebla. Jednym ruchem różdżki zmieniłam tę białą przestrzeń w ten pokoik:

Znalezione obrazy dla zapytania szaro biało  różowy szezlong dla nastolatki


Teraz zasiadła do toaletki i zrobiła sobie makijaż:
Znalezione obrazy dla zapytania makijaż czarny
Znalezione obrazy dla zapytania czarne usta z brokatem

Znalezione obrazy dla zapytania sexy paznokcie

Włosy rozpuściłam i uśmiechnęłam się pięknie do lustra:
Znalezione obrazy dla zapytania Emma Watson long blonde hair
No i ubrałam się w:

Spojrzałam na zegarek, za 30 min zaczynała się impreza. Postanowiłam odwiedzić Ginny. Gdy weszłam do jej pokoju, oślepiła mnie jaskrawa zieleń. Zobaczyłam Rudą w kompletnym rozgardiaszu.
-W co  mam się...-jęknęła i przerwała, gdy zobaczyła mnie. -Wow, ślicznie wyglądasz.
-Dzięki-zarumieniłam się.-A ty nie wiesz, w co się ubrać, tak?
Yhym-pokiwała smętnie głową.
-Chodź, wybiorę ci coś. Ale zarymowałam! Harry padnie z wrażenia jak z tobą skończę.

W końcu zadecydowałam, że ubiorę Ginevrę w to:

Znalezione obrazy dla zapytania bonnie wright stylizacje
Spojrzałyśmy na zegarek i popędziłyśmy na imprezę. Jeśli już się spóźnić, to stylowo;max 15 min. A nie pół godziny, które byśmy się spóźniły, gdyby nie nasz szaleńczy bieg. Gdy weszłyśmy, skierowały się na nas światła, a wszyscy zaczęli bić brawo. Uśmiechnęłam się nieśmiało, ale nie za długo to potrwało, bo ujrzałam jego wzrok. Pełen drwiny i lekceważenia. Wzrok Draco. Kiedy się otrząsnęłam, Ujrzałam dwie dziewczyny:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdzfN0kE5LrmL2wE8eeQKEU6L1A_2i2Lb-V5d3qAz4Td8RRMKkbyekzvACZ2-C4jilqU_07suid5aSh4EIWFTDtQdDSHMu4oBa4f5gqLQDVnOAL3iFF-w9z4VFZmsYYHNO77q_bB5hgdc/s551/kolorowe-w%C5%82osy-7.jpg
Znalezione obrazy dla zapytania Emilie NerengObie szczerze się do mnie uśmiechały, więc postanowiłam do nich podejść, bo Ginny była zajęta rozmową z Harrym.
-Hej, jestem Hermiona Jean Granger. A wy? -spytałam grzecznie, nie ukrywając ciekawości.
-Selena Narcyza Malfoy.-powiedziała blondynka.
-Charlotte Zabini.-przywitała się dziewczyna z kolorowymi włosami.
A ja, nie mogąc wydusić ani słowa, stałam z otwartą szczęką gapiąc się na nie. One patrzyły na mnie wyczekującym wzrokiem, a ja zdołałam tylko wykrztusić:
-eeeeeeeeeeeeeeeeeeee...-na co obie się roześmiały.
-Pewnie się zastanawiasz, jakim cudem, prawda?-ja, zdolna jedynie do teko, potakująco kiwnęłąm głową.
-No więc to bardzo proste. Jako, że i moi rodzice i Charlotte, chcieli wychować nas na złe charaktery-to mówiąc roześmiała się czarująco-nasi bracia pojechali do Hogwartu, bo byli takimi głąbami, że rodzice nic ich by nie nauczyli. A my zostałyśmy w domach i rodzice nas uczyli tylko czarnej magii, więc po śmierci Voldka -znowu cudny śmiech-przysłali nas ty, byśmy się nauczyły, jak być dobrymi.
-To..fajnie. A w jakim domu jesteście?
-W Gryffindorze.
-Ja też!


Rozgadałyśmy się, po chwili dołączyła do nas Ginny i razem plotkowałyśmy i tańczyłyśmy, aż minęła cała dyskoteka. Poszłyście do swoich dormitoriów, szybko się wykąpałam, wskoczyłam w pidżamę, po czym zmorzył mnie sen..

czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 6-Awantura z Ronem, dziwny Malfoy i szaleńcze zakupy.

 Hejka!! Myślałam, że rozdział będzie dłuższy, no ale z powodu wakacji cierpię na brak czasu i weny. No  
   i ...OMG! Jest was już ponad 700 i ciągle przybywa! Nigdy nie przypuszczałam, że ten blog zdobędzie taką popularność, w ogóle nie wiedziałam, czy ktoś dalej czyta dramione, a tu proszę!!!  DZIĘKUJĘ!!! I przepraszam, że tak długo nie było rozdziału :( . Przepraszam za błędy i powtórzenia. Życzę miłej lektury!
**********************************************************************************

 Wpatrywałam się z osłupieniem w postać, która stała przede mną. Jak on śmiał tu przyjechać?!
      -Ron, mówiłam ci, że chce odpocząć!! Przede wszystkim od ciebie!!!!!!!!!!
- Wiem, Mionka, ale może chciałabyś do mnie wrócić?
-Weź się wypchaj!-krzyknęłam nieźle wkurzona.
-Odwal się od mojej dziewczyny, wiewiórko.-usłyszałam głos Draco. Czułam jednocześnie złość i ulgę. Może ten palant (czytaj:Ron) się wreszcie odwali, ale ja nie jestem dziewczyną pana Fretki xD. Postanowiłam zignorować ten fakt i mijając Rudego, przylgnęłam do Malfoy'a i obdarowałam go pocałunkiem szybkim, ale namiętnym. Niech Weasley poczuje, co stracił.
-Tylko nikomu nie mów...-szepnęłam pochylając się w stronę Rona i śmiejąc się cicho, położyłam palec na ustach gestem nakazującym milczenie. Złapałam Draco za rękę, pociągnęłam go do swojego pokoju i puściłam filmik z odgłosami całowania. Byłam pewna, że Rudy podsłuchuje. uśmiechnęłam się, wyłączyłam filmik i ściągnęłam bluzkę, poczochrałam sobie włosy i odcisnęłam kilka razy swoje usta na policzku, szyi i czole mojego ,,chłopaka". Rozmazałam sobie szminkę i otworzyłam drzwi na oścież, żeby było widać nasze ,,stylizacje". Wypchnęłam Draco i udając, że sapię, powiedziałam tylko:
-Wieczorem.-i zamknęłam oczy. Nieco zdziwiona moją spontanicznością i pomysłowością uwaliłam się na łóżku. Przetransmutowałam sobie czystą kartkę  ze szkicownika w paczkę solonych czpisów. Weszłam na moim lapku  w yt i kliknęłam piosenkę [Lady Pank-Stacja Warszawa]. Po chwili zamówiłam sobie na allegro to:
















Oczywiście, te rzeczy brałam do Hogwartu, więc zamówiłam jeszcze to:






Od niechcenia spojrzałam na zegarek: 21:30?! Przesiedziałam przed lapkiem 5 godzin! Zmęczona powlokłam się do łazienki, wzięłam zimny prysznic i  ubrałam się w cieplutką piżamkę. Położyłam się do łóżka. Zmęczona, ale zadowolona z dzisiejszego dnia i zakupów, odpłynęłam do krainy Morfeusz, choć nie powiem, męczyła mnie myśl, że wydałam na zakupy w internecie ponad 25 tysi. Ta...

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Nowy blog!!!

Od Was jeszcze nie odejdę, ale mam pomysł na nowego bloga. Mój pierwszy wpis?? Bohaterowie!!! Oto link: [Świat Alex]. Pozdrawiam! 



                                                                                                                           
                                                              (na tapetkę!)

                                                                                        



                                                                                                                             martiiska_bam

sobota, 21 maja 2016

Rozdział 5-Nudny dzień i dziwny gość.

Ja nie mogę! Nigdy nie będę umiała wyrazić słowami swojej wdzięczności za to, że powstał blog Dramione: [Dramione-Legendarna_Nienawiść], bo to dzięki temu blogowi założyłam swój, o czym marzyłam od dawna... To dzięki Aries kaa (jej dedykuję cały rozdział)  czytacie mojego bloga i jest Was już 332!!!!!!! Zapraszam na nowy rozdział, pisany na spontana, jak wszystkie. I proszę, komentujcie, bo mam już tyle wyświetleń i chyba ani jednego komentarza!!!  Przepraszam za błędy i powtórzenia!
**************************************************************************

Siedziałam  od ponad godziny w miękkim fotelu, podziwiając widoki za oknem, popijając gorącą czekoladę  i zastanawiając się ,, Po cholerę poszłam wczoraj z Malfoy'em na plażę!!" Jako, że było zimno, a za oknem szalały straszliwa burza, ulewne deszcze i wichura, ubrałam się w:
Nie zrobiłam makijażu, a włosy uczesałam w:
Paznokietki pomalowałam takim nudnym kolorem:
Siedziałam i rozmyślałam nad Malfoy'em. Wzięłam do ręki szkicownik i ołówek, lecz telefon przeszkodził mi w rysowaniu. Spojrzałam  na telefon. To mama, dzwoniła na Skype'a. Siląc się na uśmiech, odebrałam.
-Mioneczka! Cześć  córeczko, co u ciebie?
-Cześć, mamo. dobrze.
-A jak pogoda dopisuje?
-Wcześniej było super, ale teraz pada. A u was?
-U nas dobrze, słonecznie. Widzę, że masz smutną minkę. Co się stało??
-Nic.-mama i tak zawsze wiedziała, kiedy kłamię.
-Kłamiesz-a nie mówiłam??
-Ech, no bo...-i opowiedziałam jej całą historię z wczorajszego dnia.
-To dziwne, córciu. Och, ktoś przyszedł, to pewnie tata, dam mu obiad. Papa! Kochamy cię!
-Ja was też. Pa!
Nie miałam co z sobą zrobić, więc wzięłam  książkę, którą ze sobą wzięłam, i zaczęłam czytać:


Veronica Roth-Niezgodna, tom I

,,W moim domu jest jed­no lu­stro. Za prze­su­wa­nym pa­ne­lem, w ko­ry­ta­rzu na pię­trze. Na­sza frak­cja po­zwa­la mi sta­wać przed nim dru­gie­go dnia każ­de­go trze­cie­go mie­sią­ca, tego dnia kie­dy mat­ka ob­ci­na mi wło­sy.Sie­dzę na stoł­ku, a ona stoi za mną z no­życz­ka­mi i strzy­że. Ko­smy­ki spa­da­ją na pod­ło­gę mar­twym, ja­snym krę­giem.Kie­dy koń­czy, od­gar­nia mi wło­sy z twa­rzy i skrę­ca w wę­zeł. Wi­dzę jej spo­kój i sku­pie­nie. Ma dużą wpra­wę w sztu­ce wy­rze­ka­nia się sie­bie. O so­bie nie mogę tego po­wie­dzieć.Ukrad­kiem zer­kam na swo­je od­bi­cie, kie­dy mat­ka nie pa­trzy. Nie z próż­no­ści, tyl­ko z cie­ka­wo­ści. Wy­gląd czło­wie­ka może się bar­dzo zmie­nić przez trzy mie­sią­ce.Od­bi­cie po­ka­zu­je wą­ską twarz, duże okrą­głe oczy i dłu­gi cien­ki nos – wciąż wy­glą­dam jak mała dziew­czyn­ka, cho­ciaż nie­daw­no, w cią­gu ostat­nich kil­ku mie­się­cy, sta­łam się szes­na­sto­lat­ką. Inne frak­cje ob­cho­dzą uro­dzi­ny, ale my nie. To by­ło­by po­bła­ża­nie so­bie.– Go­to­we – oznaj­mia mat­ka i upi­na kok. Ła­pie moje spoj­rze­nie w lu­strze. Już za póź­no, żeby od­wró­cić wzrok, ale za­miast mnie skar­cić, uśmie­cha się do na­sze­go od­bi­cia. Lek­ko marsz­czę brwi. Dla­cze­go nie daje mi re­pry­men­dy za to, że się so­bie przy­glą­dam? – A więc dziś jest ten dzień – mówi.– Tak – od­po­wia­dam.– De­ner­wu­jesz się?Przez chwi­lę wpa­tru­ję się so­bie w oczy. Dziś jest dzień te­stu przy­na­leż­no­ści, któ­ry po­ka­że mi, do któ­rej z pię­ciu frak­cji pa­su­ję. A ju­tro, na Ce­re­mo­nii Wy­bo­ru, zde­cy­du­ję, do któ­rej wstą­pię. Zde­cy­du­ję o moim dal­szym ży­ciu. Zde­cy­du­ję, czy zo­sta­nę z ro­dzi­ną, czy ją opusz­czę.– Nie. Te­sty wca­le nie mu­szą zmie­niać na­szych wy­bo­rów.– Ra­cja. – Uśmie­cha się. – Chodź­my na śnia­da­nie.– Dzię­ku­ję. Za ob­cię­cie wło­sów.Ca­łu­je mnie w po­li­czek i za­su­wa pa­nel na lu­stro. My­ślę, że w in­nym świe­cie moja mat­ka by­ła­by pięk­na. Jej cia­ło pod sza­rą sza­tą jest smu­kłe. Ma wy­so­kie ko­ści po­licz­ko­we i dłu­gie rzę­sy, a kie­dy na noc roz­pusz­cza wło­sy, spły­wa­ją fa­la­mi na ra­mio­na. Jed­nak w Al­tru­izmie musi ukry­wać uro­dę.Idzie­my ra­zem do kuch­ni. W ta­kie po­ran­ki, kie­dy mój brat robi śnia­da­nie, oj­ciec czy­ta ga­ze­tę i głasz­cze mnie po wło­sach, a mat­ka, nu­cąc pod no­sem, sprzą­ta ze sto­łu – wła­śnie w ta­kie po­ran­ki czu­ję naj­więk­sze wy­rzu­ty su­mie­nia, że chcę ich opu­ścić.Au­to­bus śmier­dzi spa­li­na­mi. Za każ­dym ra­zem, kie­dy pod­ska­ku­je na wy­bo­jach, rzu­ca mną na boki, cho­ciaż trzy­mam się sie­dze­nia.Ca­leb, mój star­szy brat, stoi w przej­ściu i trzy­ma się po­rę­czy nad gło­wą. Nie je­ste­śmy po­dob­ni. Ma ciem­ne wło­sy i orli nos ojca, zie­lo­ne oczy i doł­ki w po­licz­kach mat­ki. Kie­dy był młod­szy, ta­kie po­łą­cze­nie wy­glą­da­ło dziw­nie, ale te­raz do nie­go pa­su­je. Je­stem pew­na, że gdy­by nie na­le­żał do Al­tru­izmu, dziew­czy­ny w szko­le by się za nim oglą­da­ły.Odzie­dzi­czył też ta­lent mat­ki do wy­rze­ka­nia się sie­bie. Bez na­my­słu ustą­pił miej­sca ja­kie­muś na­dę­te­mu Pra­we­mu.Pra­wy nosi czar­ny gar­ni­tur i bia­ły kra­wat – ty­po­wy strój Pra­wo­ści. Ich frak­cja ceni uczci­wość, a praw­dę wi­dzą czar­no-bia­łą, dla­te­go tak się ubie­ra­ją.Im bli­żej cen­trum mia­sta, tym domy sto­ją bli­żej sie­bie, a uli­ce są rów­niej­sze. Bu­dy­nek, któ­ry kie­dyś na­zy­wał się Se­ars To­wer – my mó­wi­my o nim Baza – wy­ra­sta z mgły; czar­na ko­lum­na na tle ho­ry­zon­tu. Au­to­bus prze­jeż­dża pod wia­duk­tem ko­le­jo­wym. Nig­dy nie by­łam w po­cią­gu, cho­ciaż jeż­dżą bez prze­rwy, a tory są wszę­dzie. Tyl­ko Nie­ustra­sze­ni nimi po­dró­żu­ją.Pięć lat temu bu­dow­lań­cy z Al­tru­izmu na ochot­ni­ka wy­mie­ni­li na­wierzch­nię nie­któ­rych dróg. Za­czę­li od cen­trum i po­su­wa­li się ku przed­mie­ściom, aż za­bra­kło im ma­te­ria­łów. Tam, gdzie miesz­kam, uli­ce wciąż są po­pę­ka­ne i dziu­ra­we i nie­bez­piecz­nie po nich jeź­dzić. Ale i tak nie mamy sa­mo­cho­du.Ca­leb ma ła­god­ny wy­raz twa­rzy, kie­dy au­to­bus trzę­sie się i pod­ska­ku­je. Gdy ści­ska po­ręcz, żeby utrzy­mać rów­no­wa­gę, sza­ra sza­ta zsu­wa mu się z ra­mie­nia. Cią­gle ru­sza ocza­mi – stąd wiem, że przy­glą­da się lu­dziom do­oko­ła. Sta­ra się wi­dzieć tyl­ko ich i za­po­mnieć o so­bie. Pra­wi ce­nią uczci­wość, a my – peł­ne od­da­nie.Au­to­bus za­trzy­mu­je się pod szko­łą. Wsta­ję i szyb­ko mi­jam Pra­we­go. Ła­pię Ca­le­ba za ra­mię, kie­dy po­ty­kam się o buty tam­te­go. Mam za dłu­gie no­gaw­ki, a nig­dy nie po­ru­sza­łam się z wdzię­kiem.Są trzy szko­ły w mie­ście: Niż­sze Po­zio­my, Śred­nie Po­zio­my i Wyż­sze Po­zio­my. Wyż­sze Po­zio­my jest naj­star­sza. Jak wszyst­kie inne bu­dyn­ki wo­kół, jest ze szkła i sta­li. Przed nią stoi duża me­ta­lo­wa rzeź­ba, na któ­rą Nie­ustra­sze­ni wspi­na­ją się po lek­cjach i pod­pusz­cza­ją się, kto wej­dzie wy­żej. W ze­szłym roku wi­dzia­łam, jak je­den spadł i zła­mał nogę. To ja po­bie­głam wte­dy po pie­lę­gniar­kę.– Dzi­siaj test przy­na­leż­no­ści – mó­wię. Ca­leb jest star­szy o nie­ca­ły rok, więc je­ste­śmy w tej sa­mej kla­sie.Kiwa gło­wą, wcho­dzi­my głów­nym wej­ściem. I na­gle spi­na­ją mi się mię­śnie. Wy­czu­wam at­mos­fe­rę za­chłanno­ści, jak­by każ­dy szes­na­sto­la­tek chciał z ostat­nie­go dnia tu­taj wchło­nąć ile się da. Moż­li­we, że po Ce­re­mo­nii Wy­bo­ru już nig­dy nie bę­dzie­my cho­dzić po tych ko­ry­ta­rzach – bo kie­dy wy­bie­rze­my, na­szą dal­szą na­uką zaj­mą się nowe frak­cje.Dzi­siaj lek­cje mamy o po­ło­wę krót­sze, więc za­li­czy­my wszyst­kie do lun­chu. Po nim za­czną się te­sty. Już te­raz ser­ce bije mi szyb­ciej.– Czy ty w ogó­le się nie przej­mu­jesz, co ci po­wie­dzą? – py­tam Ca­le­ba.Za­trzy­mu­je­my się na roz­ga­łę­zie­niu ko­ry­ta­rza. Brat za­raz pój­dzie w jed­ną stro­nę, na wyż­szą ma­te­ma­ty­kę, a ja w dru­gą, na hi­sto­rię frak­cji.Uno­si brwi.– A ty?Mo­gła­bym mu od­po­wie­dzieć, że już od ty­go­dni mar­twię się, co po­ka­że mi test – Al­tru­izm, Pra­wość, Eru­dy­cję, Ser­decz­ność czy Nie­ustra­szo­ność.Ale tyl­ko uśmie­cham się i mó­wię:
– Wca­le nie.On też się uśmie­cha.
– No to… mi­łe­go dnia.Przy­gry­zam dol­ną war­gę i idę na hi­sto­rię frak­cji. Ca­leb nig­dy nie od­po­wia­da na moje py­ta­nia.Ko­ry­ta­rze są cia­sne, choć dzię­ki świa­tłu, któ­re wpa­da przez okna, wy­da­ją się więk­sze; w na­szym wie­ku to je­dy­ne miej­sce, gdzie spo­ty­ka­ją się róż­ne frak­cje. Dzi­siaj w tłu­mie uczniów kró­lu­je nowy ro­dzaj ener­gii: sza­leń­stwo ostat­nie­go dnia.Dziew­czy­na z dłu­gi­mi krę­co­ny­mi wło­sa­mi krzy­czy mi pro­sto w ucho „Cześć” i ma­cha do sto­ją­cej da­le­ko ko­le­żan­ki. Rę­ka­wem kurt­ki do­sta­ję w po­li­czek. Po­tem po­py­cha mnie ja­kiś Eru­dy­ta w nie­bie­skim swe­trze.
 Tracę rów­no­wa­gę, twar­do upa­dam na pod­ło­gę.– Z dro­gi, Sztyw­niacz­ko – rzu­ca i idzie da­lej.Czu­ję, jak pie­ką mnie po­licz­ki. Wsta­ję, otrze­pu­ję się. Kie­dy upa­dłam, kil­ka osób się za­trzy­ma­ło, ale nikt mi nie po­mógł. Od­pro­wa­dza­ją mnie spoj­rze­nia­mi do koń­ca ko­ry­ta­rza.Ta­kie rze­czy zda­rza­ją się człon­kom mo­jej frak­cji już od mie­się­cy. Eru­dy­cja pusz­cza ar­ty­ku­ły źle mó­wią­ce o Al­tru­izmie, co za­czę­ło wpły­wać na to, jak trak­tu­je się nas w szko­le. Sza­re ubra­nie, pro­sta fry­zu­ra i skrom­ne za­cho­wa­nie mają spra­wić, że ła­twiej za­po­mnę o so­bie sa­mej, a wszy­scy inni za­po­mną o mnie. Ale te­raz ro­bią ze mnie cel.
Za­trzy­mu­ję się przy oknie w skrzy­dle E i cze­kam na Nie­ustra­szo­nych. Ro­bię tak co rano. Do­kład­nie o siód­mej dwa­dzie­ścia pięć Nie­ustra­sze­ni udo­wad­nia­ją, że są od­waż­ni, wy­ska­ku­jąc z ja­dą­ce­go po­cią­gu.Oj­ciec mówi o Nie­ustra­szo­nych „ło­bu­zy”. No­szą kol­czy­ki, ta­tu­aże, ubie­ra­ją się na czar­no. Ich głów­ne za­da­nie to pil­no­wać ogro­dze­nia wo­kół na­sze­go mia­sta. Przed czym – nie wiem.Po­win­ni wpra­wiać mnie w za­kło­po­ta­nie. Po­win­nam się dzi­wić, że od­wa­ga, ce­cha ce­nio­na przez nich naj­wy­żej, ma coś wspól­ne­go z kol­czy­kiem w no­sie. A jed­nak nie mogę ode­rwać od nich wzro­ku.Sły­chać gwizd po­cią­gu, dźwięk od­bi­ja się echem w mo­jej pier­si. Re­flek­tor z przo­du miga, kie­dy po­ciąg pę­dem mija szko­łę i zgrzy­ta na że­la­znych szy­nach. Z kil­ku ostat­nich wa­go­nów wy­ska­ku­je chma­ra chłop­ców i dziew­czyn w ciem­nych ubra­niach. Jed­ni upa­da­ją, tur­la­ją się, inni się za­ta­cza­ją, prze­cho­dzą kil­ka kro­ków i od­zy­sku­ją rów­no­wa­gę. Ja­kiś chło­pak ze śmie­chem obej­mu­je dziew­czy­nę.Oglą­da­nie ich to taki mój głu­pi zwy­czaj. Od­wra­cam się od okna i prze­ci­skam przez tłum do sali, w któ­rej mam lek­cje hi­sto­rii frak­cji."*


Czytając, nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. Nie wiem też, ile spałam. Obudził mnie dzwonek do drzwi.
Gdy je otworzyłam, mało nie zemdlałam.
-Co ty tu robisz?!

       
Pewnie teraz zachodzicie w głowę, kto taki odwiedził Mionę w hotelu? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, który pokaże się już niebawem.

 P.S. Jedyny e-book, który znalazłam za darmo, jest tu: [Chomikuj.pl], lecz niestety może on wywołać niechciane wirusy, lub może przyciągnąć do nas moderatorów, itp. dlatego plik trzeba usunąć w ciągu 24h
(co nie znaczy, że nie można go skopiować i otworzyć na wordzie, i tak sobie czytać xd)! Zresztą, jest tam wszystko napisane. Jakbyście znali inne, lepsze i nie poza prawem strony z darmowymi e-bookami, to proszę o link w komentarzu.

*fragment pierwszego rozdziału powieści Veroniki Roth, pt ,,Niezgodna"

poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 4-Dzień z Draco

Siemka kochani! Dzięki majówce mam teraz dużo czasu, ale piszę wieczorami, bo w dzień jestem na dworze. Pogoda wyśmienita, cieplutko, chociaż jest zimny wiatr. Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem, który, mam nadzieję, się Wam spodoba. Jeśli chcielibyście mnie lepiej poznać-mój instagram : [Instagram-też-go-masz?].Przepraszam za błędy. 
******************************************

Hermiona obudziła się następnego ranka wypoczęta i w wyśmienitym humorze. Szybkim ruchem wyskoczyła spod kołdry i poszła do łazienki. Wzięła przysznic, umalowała się: 
 Ubrała się w:
I obowiązkowo kolorowa fryzura:
Jeszcze nakładka:
I gotowe.Postanowiła spędzić dzień na plaży, dlatego wzięła 10 naleśników z dżemem truskawkowym, dwie butelki mirindy i jedną zwykłej wody, książki, telefon z ładowarką przenośną, ręcznik, klapki i strój:

Gdy schodziła do hallu, szukała Malfoy'a wzrokiem. Gdy go ujrzała, szczęka jej opadła. Siedział przy fontannie bez koszulki i patrzył się na nią z tym swoim uśmieszkiem. Wiedziała, że jest przystojny, ale... Zatkało ją:


On, jakby nigdy nic, przechodząc obok niej, szepnął jej do ucha:
-Zamknij, bo ci mucha wleci.
Ona, gdy już się wybudziła z transu, popatrzyła na niego kpiącym wzrokiem.
-Wiesz, gdybyś wreszcie przestał zajmować się tylko sobą, domyśliłbyś się, że zachwycam si,ę fontanną, nie tobą.
-Wypraszam sobie. Jestem główną atrakcją w tum hotelu. Po za tym... I tak wiem swoje.
-Możesz  sobie pomarzyć.- Gdy już miał odchodzić, złapała go za rękę.
-Przepraszam. Mogę o coś zapytać?
Spojrzał na nią z wyczekującym wzrokiem. A ona nagle zmieniła swe zamiary.
-Idę na plażę, pójdziesz ze mną?
On, kompletnie zszokowany jej pytaniem, odpowiedział tylko:
-Ok, zaczekasz? Muszę się spakować.
Uśmiechnęła się do niego.
-No jasne.

Po chwili wyszedł z wody  i bezszelestnie podszedł do niej od tyłu. Zamierzał ją wystraszyć, ale zobaczył, że coś rysuje, zaciekawiła go.Spojrzał jej przez ramię i ujrzał:
Zupełnie, jakby patrzył w lustro. Zamierzał ją zdenerwować.
-I miałem rację! Bujasz się we mnie!-zawołał triumfującym tonem.
Hermiona tak się wystraszyła, że z pozycji leżącej w pół sekundy skoczyła w górę.
-Malfoy! Nigdy więcej mnie tak nie strasz! -I pod presją chwili wrzuciła go do wody z dwumetrowej skarpy. Draco zamierzał się z niej ponabijać, a że umiał doskonale nurkować, schował się w wodzie. Granger, wystraszona, że go utopiła, skoczyła ze skarpy i zaczęła wołać:
-Draco! Draco! Nie rób mi tego! - I się rozpłakała. Zaczęła tak rzewnie płakać, że zaczęło jej brakować tchu. Więc Draco wyskoczył z wody, a ona rzuciła się w jego ramiona i jeszcze bardziej się rozpłakała:
-Ty debilu-u ... Myślałam-am , że c-cię... u-u-utopiłam....
-Spokojnie, aż taki głupi nie jestem, żeby dać się utopić...-spoliczkowała go.
-Za co?!
-Wcale się w tobie nie bujam.-spoliczkowała go w drugi polik.
-A to za co?!
-A właśnie, że jesteś taki głupi. -A on, nie wiedząc czemu, pocałował ją. Oddała pocałunek. I całowali się, rękoma błądząc po swoim ciele. Długo, po szyje w morzu, ona jeszcze ze łzami w oczach.


Wrócili wieczorem do hotelu, trzymając się za ręce, wesoło rozmawiając. Gdy Draco odprowadził Mionę do pokoju, ona dała mu całusa w policzek. Oboje zasnęli szybko, zmęczeni wydarzeniami tego nietypowego dnia.
                                                                                                                                         C.D.N.
 

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 3-Co się stało z Blaisem?

Siema Aniołeczki :) Dzisiaj 1 maja, myślę sobie, no cóż, zerknę na liczbę wyświetleń. Patrzę-i nie wierzę, aż 123!!! Dziękuję!!! Jestem z Was niezwykle dumna, w nagrodę nowy rozdział XD. Przepraszam za błędy i powtórzenia!

********************************************************

Obudziła się i spojrzała na sąsiednie łóżko. Blaise'a nigdzie nie było, a na jego rozrzuconej pościeli leżała koperta. Postanowiła później sprawdzić jej zawartość, a teraz poszła się umyć i ubrać w:
 


Jednym machnięciem różdżki zrobiła tą fryzurę:
A wszystkie potrzebne rzeczy umieściła w tym plecaku:

Zjadła na śniadanie naleśniki z nutellą. Postanowiła wybrać się do Cropp'a i paru innych sklepów. Kupiła tam:
Weszła jeszcze do Starbucksa na kawę i postanowiła otworzyć list Zabiniego.

                                                                                                          22 sierpnia, Półwysep Kalifornijski
Mionka!
Pojechałem do Gin, chodzę  z nią od jakiegoś czasu. Nie gniewaj się na nią, że Ci nie powiedziała, ale powiedziałem, że jak komuś powie, to jej ukręcę łeb. A wiesz, ona mnie uwielbia! XD! Przepraszam, że Cię wczoraj tak naszedłem, nie miałem czasu wyjaśnić, o co chodzi z Malfoy'em. No więc, on uciekł z domu, zrzekł się spadku i... straciłem z nim kontakt. Gdybyś spróbowała proszę przemówić mu do rozumu, byłbym Ci ogromnie wdzięczny. A tu masz trochę szmalu za opiekę nad poszkodowanym XD. Niedługo znów napiszę do Cb/odwiedzę Cię. Ahoj szczurze lądowy!
                                                                                                                Blaise Zabini
P.S. Wiesz Mionka, że jest taka mugolska bajka dla niemowlaków o takim samochodzie? Blaise i mega maszyny! A to niezłe! Moje imię jest kojarzone z czerwonym animowanym samochodem, co umie gadać!

Miona westchnęła uśmiechając się pod nosem, po czym zobaczyła ilość ,,trochę szmalu" od Blaise'a. 10 000 zł! Tylko dlaczego w mugolskich pieniądzach? Tego nie wiedziała. Złapała za czystą kartę, pióro i atrament i zaczęła pisać:

                                                                                                 22 sierpnia, Półwysep Kalifornijski
Blaise! 
Ty durniu, ile według Ciebie to  ,,trochę szmalu''?! Dałeś mi 10 000 zł!!! Tylko dlaczego w mugolskich pieniądzach? Źle to napisałam. Skąd wytrzasnąłeś mugolską walutę? Nieważne. A co mam zrobić z Draco? Mam przemówić mu do rozumu, żeby co, wrócił do domu?  Jak?! Odpowiedz!
                                                                                                                                             Mionka G.
P.S. A z tym samochodem to nieźle.
P.S.2. Nie gniewam się na Gin.

Ostatnio kupiła sobie sowę, więc zapłaciła za kawę i poszła do hotelu. Przywiązała kopertę do nóżki Luny, bo tak nazwała swoją sowę i wysłała. Teraz pozostawało tylko czekać. Postanowiła naszkicować rysunek swojego zwierzęcia. Zrobiła to tak.... humorystycznie i prosto:


Coś niepokojąco długo nie dostawała odpowiedzi od Zabiniego. Przebrała się w tą piżamkę:



W końcu wycieńczona całodniowym łażeniem po sklepach, zasnęła.

                                                                                                                C.D.N.